czwartek, 9 września 2010

Mayer Hawthorne - A Strange Arrangement [2009]



Dawno żaden album nie narobił tyle szumu, co ten. Być może jest to zasługa doskonałej promocji udzielonej z pozoru mało znanemu artyście przez giganta Stones Throw. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że i bez Stones Throw Hawthorne zrobiłby nie lada szum.

Płyta żadną nowością wydawniczą nie jest bo już zdążyła zdmuchnąć swą pierwszą świeczkę na torcie, OH POETO, jednak sprzyjające okoliczności w postaci działającego linku do rapidshopu pozwoliły mi poznać ją w całości dopiero jakiś krótki czas temu - bardzo mi z tego powodu żal bo "A Strange Arrangement" Mayera Hawthorna słucha się świetnie, od początku do samiuteńkiego końca. Głos i muzyka tworzą niesamowity klimat krążka, bliski soulowi i funkowi z połowy wieku XX. Zresztą artysta nie kryje, co było jego inspiracją w trakcie tworzenia "A Strange Arrangement" - nazwiska takie jak Curtis Mayfield czy Isaac Hayes nie są obce nikomu, kto trochę liznął czarnej muzyki. I właśnie zbyt dosadne "inspiracje" zarzucane są przede wszystkim wokaliście. Nie kopiuje on w całości utworów ale często brzmią one zaskakująco podobnie, wystarczy porównać np. "Your Easy Lovin' Ain't Pleasin' Nothin" (klip poniżej) ze słynnym "You Can't Hurry Love" The Supremes ewentualnie Phila Collinsa. Całkiem sensowne zarzuty, jakoby Mayer nie miał swojego stylu biorą w łeb gdy skonfrontujemy je z przyjemnością z jaką się słucha tych wszystkich nowych-starych utworów. "The Ills" z bębnami jak z Incredible Bongo Band czy wspomniane wyżej "Your Easy Lovin' Ain't Pleasin' Nothin" same wprawiają nogi w ruch. Pozostając w klimacie taneczno-klubowo-pijackim "Green Eyed Love", które z klipem tworzą swoistą ode do absyntu. Z kolei "Maybe So Maybe No" zbiera plusa za deskorolkę i stylówkę LA (?) (polecam sprawdzić także "I Left My Heart in San Francisco", wieńczące tour po USA). Jednak głównym tematem poruszanym w utworach jest oczywiście miłość i to jej są poświęcone np. "Make Her Mine""One Track Mind" czy "Just Ain't Gonna Work Out". Ta ostatnia piosenka ukazała się jako singiel jeszcze przed wyjściem "A Strange Arrangement" w bardzo nowatorskiej wersji - na nośniku przypominającym serduszko. Pomysł genialny w swej prostocie (piosenka o miłości na sercu, pff) dał spory rozgłos Mayerowi i pewnie gdyby nie fakt wydania tego w listopadzie a nie w srento zakochanych, to Stones Throw nie nadążałby raczej z tłoczeniem sercowinyli. Sam Hawthorne czyli Andrew Mayer Cohen nie pojawił się znikąd ponieważ znany był już wcześniej pod pseudonimem DJ Haircut z grupy Athletic Mic League i udziela się w zespole o ciekawej nazwie Barber Shop Quarter. Ja wybieram jednak jego soulowe alter ego czyli Mayera Hawthorna bo rozczula mistrzowsko nawet gdy w powietrzu czuć zapach odgrzewanych kotletów.

sobota, 4 września 2010

Summerzima

Radość w oczach dziecka!
Wiedziałem, że kiedyś nadejdzie chwila, że na blogasku pojawi się pierwszy wpis w pełni poświęcony cudownemu białemu puszkowi. Nie spodziewałem się jednak, że będzie to początek września, jakieś 3 i pół miesiąca przed teoretycznym nadejściem zimy i jakieś 2 i trochę miesiąca przed zwyczajowym nadejściem opadów śniegu, mrozem i tego typu rzeczom uprzykrzającym życie kierowcom, przechodniom i wszystkim malkontentom narzekającym, że zima, zimno, ciapa, śnieg i blabla. Na Kasprowym Wierchu pojawiło się 10 cm śniegu, HA!

I tak muszę się przyznać, że wpis spóźniony - owy opad został zarejestrowany na wysokości 1987 m.n.p.m. już 31 sierpnia a więc jeszcze w trakcie wakacji gimbusów, cios, a temperatura spadła do zera. Nie wiem co to zwiastuje i nie pamiętam jak to było rok temu z tym pierwszym śniegiem (kojarzę tylko opad z października) ale mam nadzieje, że szykuje się nam zima stulecia albo chociaż niech będzie taka jak 2 lata temu, oby nie nijaka jak rok temu aka  -100* i 10 cm kakaowego śniegu, pff. Teraz to już wszystko możliwe, huragany w Polsce, powodzie co tydzień, tropiki w lato i syberyjskie mrozy w zimie, co się dzieje, TO WSZYSTKO PRZEZ DEZODORANTY I SPALINY?


Druga kwestia dzisiejszego wpisu summerzimowego, to premiery filmowe jakie czekają miłośników zimowych sportów ekstremalnych we wrześniu i październiku. Światło dzienne ujrzą na pewno dwie produkcje - "The Emotions" (12 września) i "Folklor" (początek października). Być może dołączy do nich także "White House".

Pierwszy to produkcja "wysokogórska", z najlepszymi polskimi freeriderami jak Kostek Strzelski, Piotr Gnalicki czy Michał Trzebunia. Wypada tylko liczyć, że film będzie równie dobry jak zeszłoroczny "Into The White" tej samej ekipy. Teaser "The Emotions" poniżej -


The Emotions Trailer from Michal Trzebunia on Vimeo.

Wbrew pozorom, "Folklor" nie będzie obrazował narciarzy w ludowych strojach, niczego nie będą dziergali ani tworzyli nieprawdopodobnych wycinanek, podśpiewując pod nosem piosenki biesiadne. Będzie za to masa stylowych trików i dobrych miejscówek w Polsce i za granicą. W głównych rolach team twotipa czyli Piotr Wojarski i Bartek Sibiga, wspomagani przez m.in. Szczepana Karpiela. Wszystko nakręcił i zmontował Michał Calka więc o poziom nie ma się co martwić vide zeszłoroczne "From Silesia With Love" i "Vsetin Randez-vous". Dodam tylko, że najbardziej czekam właśnie na tę produkcję bo trafia do mnie uliczny, brudny klimat i osiedlowe rury zestawione z europejskimi lokacjami. Zwiastun "Folkloru" - 


Folklor Teaser from Michael Ten Calka on Vimeo.

Podobno we wrześniu ma (miał?) także wyjść długometrażowa produkcja ze stajni Lukasa Gabriela "White House". Nie wiem na ile jest to prawdziwa informacja, jednak teaser zapowiada solidna dawkę dobrego freeskiingu w wykonaniu m.in. Andrzeja Osuchowskiego, Szczepana Karpiela, Jana Krzysztofa więc czekam z niecierpliwością. Oto on -


People of the White House trailer 2010 from LukasGabrielProductions on Vimeo.


Wszystkie te materiały czyli zwiastuny filmów, później projekcje pełnych wersji oraz upragniony pierwszy opad śniegu, generują wielką tęsknotę za zimowym szaleństwem. Z jednej strony to cios bo na prawdziwy śnieg przyjdzie nam poczekać jeszcze trochę, z drugiej wielka nadzieja i plany, które i tak zweryfikują dezodoranty wespół z naturą.