piątek, 29 października 2010

Jeśli jesteś skejtem słuchaj tylko tego #2: Narciarskie

Muzyka towarzyszy mi za każdym razem kiedy wychodzę z domu, gdy cokolwiek robię w nim a jazda samochodem bez niej jest czymś bezsensownym. Trudno więc, żeby nie było podobnie w trakcie takiej ważnej czynności życiowej jaką jest nartowanie. Nie każdy utwór jednak nadaje się do tego - ubiegłorocznej zimy miałem nawet jeden folder na odtwarzaczu stworzony specjalnie na tę okazję. W drugim odcinku JJSSTT kilka kawałków, które pretendują do bycia hitem sezonu zimowego 2010/11. Kolejność przypadkowa.

1.



Piosenka "Contact" to hip-hopowo-drumandbassowe collabo angielskiego ekipy Foreign Beggars i holenderskiej grupy Noisia. Chłopaki z Foreign Beggars dali w tym roku niesamowity koncert na Kempie a niedawno pojawiła się informacja jakoby mieli odwiedzić Kraków na początku 2011. Pytanie brzmi - czemu nie Wrocław?

2.


GoPro HD HERO camera: The Ski Move from GoPro on Vimeo.

W poszukiwaniu kawałków na narty nieocenione są oczywiście filmy freeski. Powyższa reklama kamery GoPro jest połączeniem świetnych ujęć, m.in. z kasku, i konkretnych tricków z utworem "Coloris", artysty ukrywającego się pod pseudonimem She. Wbrew temu co mogłaby sugerować nazwa, She jest mężczyzną - co więcej, urodził się w Krakowie. Multinstrumentalista, chociaż obraca się głównie w stylistyce chiptunowej (COKOLWIEK TO ZNACZY).

3.



Ponownie posilę się filmem narciarskim, ściślej ujmując teaserem czeskiego "Separation". Sam opis filmu zostawię na później bo na pewno znajdzie się dlań miejsce po jego premierze. Autorem piosenki "Got 2 Now" jest Flux Pavilion, podobnie jak Foreign Beggars pochodzący z Wielkiej Brytanii. Reprezentant sceny dubstepowej.

4.



Kolejny zwiastun, tym razem francuska superprodukcja "Punch line". Sądząc po filmiku, tricki i linie suto kładą się jak u Sokoła wędlina. W rolach głównych Xavier Bertoni, Kevin Rolland czy Kelly Sildaru, genialna młoda narciarka z Estonii. Piosenka nosi tytuł "Funk" i jest remixem włoskiej ekipy The Bloody Beetroots utworu Francuza Etienne De Crecy.

wtorek, 26 października 2010

The Foreign Exchange - Authenticity [2010]


Jesień trochę już trwa, od jakiegoś czasu przychodzi nam chodzić po wyścielonych kolorowymi liśćmi chodnikach, coraz szybciej robi się ciemno a temperatura nie rozpieszcza. Jak w tę rzeczywistość wpisuje się pierwsza jesienna płyta? 

Niezwykły duet producenta Nicolaya oraz znanego z zespołu Little Brother rapera Phonte trudno zaklasyfikować do jednego rodzaju muzyki. O ile pierwszą płytę The Foreign Exchange "Connected" (stworzoną na odległość, za pośrednictem okayplayer.com) można zaliczyć do hip-hopu, to na drugiej "Leave It Alle Behind", z nominowanym do nagrody Grammy "Daykeeper", przeważa r&b - nie tylko w wykonaniu Phonte ale także na podkładach Nicolaya. Trzecie dziecko pt. "Authenticity" duetu holendersko-amerykańskiego zdaje się zrywać całkowicie z hip-hopem. W zamian otrzymujemy spójny materiał, z ciekawym efektem stopniowania nastroju - od spokojnego początku do zaskakująco radosnego końca. Najlepszym utworem zdaje się być singiel "Maybe She'll Dream Of Me " poza tym "Laughing At Your Plans" oraz nieco dyskotekowe "Dont' t Wait". Tekstowo oczywiście o miłości, tęsknocie, bezpieczeństwie. Wszystko to świetnie zaśpiewane przez Phonte i nielicznych gości w osobach m.in. YahZarah (była na singlu z pierwszej płyty "Sincere")  lub Dariena Brockingtona na specyficznych podkładach Nicolaya (dużo fortepianu, elektronika, gitara) daje album, którego słucha się od początku do końca z wielką przyjemnością. I to nie tylko, jakby się zdawało po okładce, ponurą jesienią.

PS TFE trzyma poziom nie tyko płytą - kolejny raz sroga okładka, zarówno do singla jak i do "Authenticity". W prostocie siła!

niedziela, 17 października 2010

Brodka - Granda [2010]


O tej płycie wspominałem jakiś czas temu w pierwszym odcinku JJSSTT , wtedy do odsłuchu możliwy był jeden kawałek. Rokował on na nie tylko całkiem dobry materiał ale przede wszystkim na nową jakość w polskiej muzyce popowej.

Teraz, po 3 tygodniach od premiery i kilkudziesięciu przesłuchaniach "Grandy", mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że pierwsza część zdania poprzedniego w 100% się sprawdziła ale z drugą już można polemizować. Momentami Brodka brzmi jak Nosowska, niektórzy doszukują się analogii z Anią Dąbrowską czy La Roux. Trochę to razi ale nie przykrywa dobrego ogólnego wrażenia po przesłuchaniu płyty. Tak zapowiadany przez autorkę muzyczny eklektyzm wypadł bez zarzutów - jest elektrycznie, momentami rockowo, z domieszką folkową. Są kawałki spokojne jak "Kropki i kreski" czy 'Syberia" , energiczna "Granda", jest zabawa syntezatorami w utworze "Krzyżówka dnia". Tekstowo żartobliwie (np. "W pięciu smakach", klip poniżej), namiętnie (""Saute") i po francusku vide zamykające płytę "Excipit". Wyróżnić należy także "K.O.""Szyszę"  Wyrzucając niepotrzebny i skippowany, myślę, że nie tylko przeze mnie, "Hejnał" zostanie nam 10 przyjemnych utworów (+ "Bez Tytułu") nowej i dojrzałej (nie tylko wyglądem) zwyciężczyni "Idola".

Podsumowując, nie jest to może album niesamowity, jednak w morzu popowej tandety, indie-popowa "Granda" jawi się jako nadzieja na lepsze jutro. Oby tylko było więcej Brodki w Brodce (choć może to jest Brodka?) i będzie świetnie.

(...) a uwierz wolałbym Masta Ace i Marco Polo!

Sezon 2010/11 na uczelni trwa już jakieś dwa tygodnie, teraz 9 miesięcy nauki, tak to życie toczy się po O*olu!

Scenariusz jak co roku - kampus zapełnia się na powrót s*udentasami, nowi organizują się na portalach społecznościowych w ramach zapoznawczego spotkania (żeby się lepiej poznać, w końcu nie dane im będzie rozmawiać o zainteresowaniach i blabla w trakcie roku) a właściciele punktów xero zacierają ręce. Wakacje? Cóż, nie dany mi był w tym roku ani relaks na rajskiej plaży ani nawet na brudnopiaskowej polskiej. Zamiast tego było dużo pyłu we włosach, setki metrów kabli i łańcuchów do mierzenia i sklejanie książek po nocach. O niezapomniane emocje zadbał natomiast kot, urządzając sobie na moich oczach loty z 4 piętra bez zabezpieczeń. Widocznie wspólne oglądanie seriali nie dostarczało mu takich silnych wrażeń.

Na deser piosenka Ashera Rotha rzecz jasna o ciekawszej części s*udiowania, studia to nie tylko xerówki, płaszcze, kawa w papierowym kubku czyli dorosłe życie 2.0 bo sam wypełniasz lodówkę, byle tylko się nią nie zachłysnąć i dotrwać do pudeł w Tesco!

niedziela, 3 października 2010

Dokąd idzie Podbeskidzie?

Radosc pilkarzy z Bielska po kolejnym zwyciestwie w lidze.
Zamysł tego wpisu powstał w mojej głowie jakiś nieokreślony, dłuższy czas temu jednak z jakiegoś dziwnego powodu dopiero dziś siadłem i to pisze. Może podświadomie, z własnego l*nistwa i braku czasu, czekałem aż temat się zdeaktualizuje ale się na to nie zapowiada bo Podbeskidzie po raz kolejny schodzi z boiska w glorii zwycięzcy. Zespół z Bielska-Białej powoli acz systematycznie zbliża się do awansu do ekstraklasy.

Samo spotkanie nie należało do wybitnych widowisk - ot, mecz na poziomie pierwszej ligi, dużo walki a mało piękna futbolu znanego z telewizyjnych transmisji, zresztą chyba mało która osoba z obecnych na stadionie przy ulicy Rychlińskiego nastawiała się na porywające widowisko. Gwoli ścisłości - ekipa gospodarzy mierzyła się z ostatnim w tabeli Dolcanem z podwarszawskich Ząbek. Mimo tego, że obie drużyny znajdowały się na przeciwległych biegunach tabeli, wielkiej różnicy w umiejętnościach na boisku nie zaobserwowałem. Początek pierwszej połowy zdecydowanie należał do Górali (dwie znakomite sytuacje - Patejuk i Koman), później zawody się wyrównały a po zmianie stron na krótki czas przewagę miał Dolcan, by po kilkunastu minutach znowu mecz ograniczał się do walki w środku boiska. Ani Podbeskidzie ani Dolcan nie zasługiwał w tym momencie na wygraną, jednak dwie bramki Bielszczan, najpierw Cieślińskiego z karnego i Malinowskiego po ładnej akcji, sprawiły, że 3 punkty zostały w Bielsku. Status quo został zachowany, TSP kolejny już tydzień spędzi na fotelu lidera I ligi, a Dolcan pozostaje czerwoną latarnią, z tylko jednym punktem na koncie.

Co stoi za znakomitą forma Podbeskidzia w tym sezonie? Czy faktycznie zespół ma szansę na wejście do ekstraklasy i wytrzyma na premiowanym awansem miejscu do końca rozgrywek? Zawsze trudno się odpowiada na tego typu pytania bo nijak nie da się tego sprawdzić, jednak można z dużym prawdopodobieństwem określić chociaż kilka czynników stojących za świetną formą podopiecznych Roberta Kasperczyka. Zacznijmy właśnie od trenera, postaci bez imponującego CV ale młodej i ambitnej. Wydawało się, że lepiej niż z Marcinem Broszem być nie może ale Kasperczyk pokazał, że jest to jak najbardziej realna wizja. W końcu udało się zbudować wyrównaną drużynę, z tradycyjnie silną defensywą ale także z solidną pomocą i kilkoma bramkostrzelnymi napastnikami, których po pozbyciu się Chrapka brakowało pod Szyndzielnią. Zespół jest poukładany, bez gwiazd ale z solidnymi graczami. Włodarze Podbeskidzia już raz przejechali się na zatrudnianiu wielkich "piłkarzy" - pamiętny sezon 2004.05, gdy team z takimi osobistościami jak Kompała, Sibik, Pater, Dubicki i Żurkiem trenerem zakończył walkę na 5 miejscu. Wielkie wydatki na gaże jakie w tamtym czasie były w Bielsku odbijały się czkawką przez kilka następnych lat. Przechodząc zgrabnie do włodarzy, nie należy zapomnieć, że odcięli się oni całkowicie od zarzutów korupcyjnych z dawnych lat a klub jest w pełni wypłacalny i poukładany należycie, co również wpływa na wyniki. Od nich głównie zależy kibicowska miłość - gdy są poniżej oczekiwań, stadiony świecą pustkami a w przypadku zwycięstw na obiekcie ciężko znaleźć wolne krzesełko. Chociaż każdy zdawał sobie sprawę, że obycie w drugoligowych bataliach i słabość rywali daje sporą szansę na awans, nie trąbiono na cztery strony świata o czekającym nas awansie i zawodnicy w spokoju mogli przygotowywać się do rundy jesiennej. Być może krzepiąco na wszystkich działa także fakt, że w niedalekiej przyszłości doczekamy się stadionu z prawdziwego zdarzenia dla Bielska.

Jak będzie to się jeszcze okaże, mnie osobiście marzy się awans Podbeskidzia i Sandecji, tak podpowiada góralskie serce ale rozum każe bacznie przyglądać się także ŁKSowi Łódź, Flocie Świnoujście i Piastowi Gliwice. Na razie jest dobrze i odpowiadając na zadane w tytule pytanie - idzie do ekstraklasy!

PS. Dobrze dzieje się także w innym bielskim zespole - BKS Stal Bielsko lideruje wraz ze Skałką Żabnica opolsko-śląskiej grupie III ligi i być może w czerwcu doczekamy się dwóch awansów.