środa, 20 kwietnia 2011

Ortega Cartel - Lavoholics [video]


Czekam na wydawnicze nowości od Ortegi, bo zbliża się lato więc wymarzony czas do odpalenia sobie czegoś w rodzaju "Lavoramy". Klimatem, spokojem i pozytywnym nastrojem ta płyta niszczy prawie wszystko co zostało wyprodukowane w Polsce, wyłączając Dinali, a "Dobre Czasy" to już klasyka.

Na razie jednak wyszło takie coś, luźny track, coś w rodzaju akcji promocyjnej koncertu dla psychofanów z okazji imprezy "Lavoholics". 22.04 w Łodzi na jednej scenie staną ci, którzy dograli swe zwrotki na ostatni album Ortegi Cartel, czyli m.in. Reno, Proceente, Mielzky, a za deckami Daniel Drumz. Trochę cios, że nie będzie samych patr00 i Pitera, ale przynajmniej jest video "Lavoholics" - zdecydowanie lepsze od samego kawałka.

Na dole jeszcze cieplutki klip do "Lavoholics" i dla przypomnienia promomix 'Lavoramy".

EDIT: Dodaję video z imprezy.



   

wtorek, 19 kwietnia 2011

Swollen Members - Dagger Mouth [2011]


Na kolejną płytę kanadyjskiej grupy Swollen Members oczekiwałem z ogromnym niepokojem, bo ostatnie nagrania zespołu w znakomitej większości nie podchodziły mi - niegdyś psychofanowi. Teraz jakiś czas po premierze "Dagger Mouth" i kilku odsłuchaniach mogę śmiało powiedzieć, że Mad Child i spółka nie zmarnowali 2 lat i poprawili się.

Wers Mad Childa "Hip-hop isn't but it's just hardly breathing"z piosenki "Meltdown", która znalazła się na poprzednim albumie "Armed To The Teeth" po lekkim sparafrazowaniu znakomicie oddawał formę SM w tamtym okresie - płyta była bardzo przeciętna i wydawało się, że jest to zmierzch tej grupy, przynajmniej w takiej formie jaką chciałbym ją pamiętać. Kilka piosenek, które trzymały dobry poziom, czyli np. wymienione wyżej "Meltdown", otwierające "Reclaim The Throne" z genialnym beatem lub dobrze już znane fanom "Red Dragon" w wersji 2.0 nie były w stanie przykryć tego wrażenia. Zabawy z audiotunem, tandetne gitarowe riffy wyglądały niezbyt korzystnie, zwłaszcza gdy miało się w pamięci naszpikowane klasykami 'Monsters In The Closet" albo "Black Magic". Nawet uznając, że chciano w ten sposób wpasować się w trendy i uderzyć do szerszego odbiorcy, czyli po prostu poromansować sobie nieco z komercją, wystarczy tylko porównać ten materiał z płytą "Heavy". Wydawnictwo z 2003 roku także krytykowane było przez fanów za zbytnią komercyjność. Za sprawą takich hitów jak "Watch This" lub "Block Party" Napuchnięci bardziej zaistnieli w mediach. Jednak wtedy wyszło to zdecydowanie lepiej i nawet te niezbyt pasujące do zespołu łagodne piosenki i imprezowe bangiery słuchano z dużo większą przyjemnością, niż niektóre wynalazki z "Armed To The Teeth".

Wracając jednak do "Dagger Mouth" - jest lepiej niż poprzednio, ale ciągle nie jest to materiał tak klasowy jak początkowe albumy w dyskografii kapeli. Zaczyna się mocno, od bardzo mrocznego "Do or Die". Później jest nieco lżej, a podkład w "Night Vision" zwraca uwagę fajnie dobranymi bębnami. Są dwa single z klipami - mało mnie przekonujący "Mr. Impossible" i zdecydowanie lepszy (może nawet najlepszy kawałek na płycie) zamykający "Dagger Mouth" "Bring Me Down", z gościnnym udziałem Saigona (video na dole). Po drodze jeszcze kilka średnich i dobrych utworów i mamy w skrócie obraz tej płyty. Styl Swollen Members jest nie do podrobienia, dzięki charakterystycznym beatom Rob The Vikinga, współgrającymi z mrocznymi tekstami rapowanymi przez Prevaila i skrzeczącego Mad Childa - warto wspomnieć, że przeszedł on wewnętrzną przemianę, rzucił dragi i motocyklowe gangi i został hajbistem w czapce Supreme. Zdecydowanie odbiło się to na jego formie, na szczęście pozytywnie.

Czy jestem zawiedziony? Raczej nie, bo po "Armed To The Teeth" nie spodziewałem się jakiejś wielkiej petardy. Druga sprawa, że o ile jeszcze kilka lat temu byłem flagowym psychofanem Kanadyjczyków i ich wytwórni Battle Axe Warriors, to teraz trochę gust muzyczny się zmienił i mniej podchodzi mi ich specyficzna muzyka. Nadal jednak lubię wracać z sentymentu do starych płyt Swollen Members (jeszcze z Moka Only), do ich trzech znakomitych kompilacji "Battle Axe Warriors" i projektu "Code Name: Scorpion". Mam nadzieję, że kiedyś do tego grona dołączy "Dagger Mouth". Ma na to całkiem spore szanse, bo to w końcu stary, dobry SM - może nie w pełni, ale zawsze takie powroty na dobrą drogę cieszą.

PS. Mad Child zaangażował się także we własny projekt M.A.D.E, który promuje utwór "Dead Man Walking Vol. 1".

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Rasmentalism - Kilkaset Kul Od Domu [singiel]


Pod koniec 2010 w sieć został wpuszczony pierwszy singiel "Delorean" w dwóch wersjach - jedna była na klasycznym podkładzie, druga trochę bardziej eksperymentalna, na mocnej elektronice. Później, już w 2011, mieliśmy okazję obejrzeć video zapowiedź nowej płyty duetu Ras i Ment, gdzie obaj muzycy opowiadali o kulisach powstawania płyty, problemach i zapewniali o niezwykłości zbliżającego się materiału. Teraz światło dzienne ujrzał kolejny singiel.

Podobnie jak "Delorean", "Kilkaset Kul Od Domu" promuje równocześnie nową płytę Rasmentalism i EP-kę, która ma zostać wypuszczona na winylu przez Junoumi. Bardzo ciekawy to utwór, o ważkiej tematyce chyba nieczęsto poruszanej w Polsce. O braku sensu w "misjach stabilizacyjnych" gdzieś w głębokiej Azji, gdzie giną i cierpią ludzie, których tak naprawdę to nie dotyczy, a za nimi płaczą i modlą się ich bliscy w Polsce, Hiszpanii, Holandii, Litwie... O ludziach, dla których wojna kończy się w momencie, gdy zamkną oczy i odpłyną już na zawsze, bo dopóki żyją, żyje w nich wojna. Dobrze, że nad takimi tematami pochylają się także ludzie, których muzyka trafia w znakomitej większości do gówniarzy, dla których czytanie gazet lub oglądanie telewizji jest fikcją, bo może to pozwoli na małą lekcję historii, czy świata. Dzięki takim utworom także ludzie z zewnątrz, bierni odbiorcy przekazu w rodzaju "hip-hop to muzyka dla plebsu i chuliganów i szerokie spodnie" wyciekającego z większości mediów, powinni docenić ten rodzaj muzyki i zrozumieć, że nie tylko człowiek w krawacie jest mniej awanturujący się, ale może także chłopak z bloku? Gościnnie na chórkach Joanna Stolarska, Eugene Scott na basie i śpiewający refren, a także Jarosław Gugała, znany z telewizji Polsat. Trudno powiedzieć, że piosenka mi się podoba, ale zdecydowanie trafia do mnie jej treść, a i forma można się podobać. Lirycznie i muzycznie bez zarzutu, ale "Delorean" (na klasycznym) lepszy.

Jak na razie wydaje się, że druga płyta panów z Zamościa i Hajnówki będzie bardzo dojrzała i poważna, tak wygląda to na dzień dzisiejszy. Temperaturę wokół płyty "Hotel Trzygwiazdkowy" podnosi lista gości, którzy dołożą swoje zwrotki na album, czyli m.in. Małpę, Tetrisa, Reno i oczywiście W.E.N.Ę. Trudno jednakże wyrokować o całości, gdy usłyszało się dopiero dwa utwory i video teaser, więc trzeba uzbroić się w cierpliwość i poczekać jeszcze trochę do nie-wiadomo-kiedy, bo wiosna już jest!

sobota, 9 kwietnia 2011

The Pryzmats - Balon + Śmiejemy się [video]


O The Pryzmats napisałem krótko całkiem niedawno temu, kiedy byłem po kilku odsłuchach i ogromnym wrażeniem. Teraz jestem po jakichś kilkudziesięciu i wrażenie jest jeszcze większe. Nie pamiętam na dobrą sprawę kiedy jakaś polska płyta wywołała u mnie tyle radości i uśmiechu na twarzy, jak wyłapuję kolejne follow-upy w drodze na uczelnie, czy nucę pod nosem myjąc naczynia. Niebanalna treść podana w niebanalnej formie i nie będę się powtarzał już, ale apeluję do tych wszystkich, co jeszcze nie znają, żeby zaprzyjaźnili się z "Balonem" i "Śmiejemy się", bo podejrzewam, że taka przyjaźń trafia się nie często! Klipy mają wam to ułatwić, niech to będzie pierwszy krok, tak jak zaraziłem ślizg.

Mam nadzieję, że zespół będzie do usłyszenia i zobaczenia na Piastonaliach w Opolu, ale na razie wolą muzykę dla s*udenciaków i jakiś srap-srock, niech będą Beskidy rządziły, bo Brodka już jest. Chcą chłopaki grać i ja chcę i żona i Wankz (w rajtuzach) pewnie też ich chce, może nie wszystko stracone. Niby byli w Bielsku przed O.S.T.R., więc coś jak u Laika, że na gigach jarasz się supportem, JAKA PIERWSZA LIGA?