sobota, 26 marca 2011

Lykke Li - Wounded Rhymes [2011]


Od beztroskiego "Youth Novels" minęło prawie trzy lata, więc z dużą niecierpliwością czekano na nowy album Lykke Li. Teraz, gdy ujrzał on już światło dzienne wiadomo, że Szwedka tego czasu nie zmarnowała, chociaż nie koniecznie można odnieść takie wrażenie od razu.

Nie od początku było kolorowo - po pierwszych odsłuchach singla "Get Some" nie byłem zbyt przychylnie nastawiony na przyszłość "Wounded Rhymes". Dziwny w treści i formie kawałek nijak nie przypominał pogodnych utworów z pierwszej płyty, których pewnie podświadomie oczekiwałem. Następnie ukazał się dużo lepszy "I Follow Rivers" (video na dole), aż wreszcie wyszła całość. Wrażenia po pierwszym odsłuchu, jak po "Get Some" - średnie i jakoś nie specjalnie zachęcające do kolejnego puszczenia. Później z każdym kolejnym coraz bardziej się wkręcało. Rozpoczynające płytę "Youth Knows No Pain" przykuwa uwagę zgrabnie dobranymi bębnami, a "Love Out Of Lust" tak samo jak "Sadness Is A Blessing" i "I Know Places" upodobają sobie szczególnie zwolennicy Lykke z 2008 roku. Trochę więcej życia znajdziemy w "Get Some", czy "Rich Kids Blues". Pierwsza refleksja jaka nasuwa się po porównaniu oby krążków Szwedki (prócz nieco innego klimatu) to fakt, że "Wounded Rhymes" jest jakby bardziej spójne, nastrojowe i co za tym idzie dojrzałe, w odróżnieniu od bardziej przebojowego i strasznie katowanego (w większości z pozytywnym skutkiem) przez wszelkiego rodzaju remixy "Youth Novels". Niby jest potencjalny hit w postaci "Get Some", ale mimo wszystko chyba nie takiego kalibru jak "Little Bit" albo "Everybody But Me". Sama Lykke pozostała ta sama, z miłym dla ucha głosem robiącym klimat, wszechstronna i z głową pełną pomysłów na niebanalne utwory. Słychać różnorodność i jest pełna paleta emocji, od miłości do nienawiści, ale odniosłem wrażenie, że po świetnym początku płyta traci nieco z każdym kawałkiem.

Ogólnego wrażenia to jednak nie zmienia i pozostanę przy zdaniu, że "Wounded Rhymes" z każdym odsłuchem przypada do gustu coraz bardziej. Polecam, tak samo jak szukanie młodych zdolnych na myspace (Lykke została w 2007 zauważona właśnie dzięki piosence umieszczonej na tym portalu, podobnie jak np. Arctic Monkeys), a nie w tandetnych programach TV.

Darmowy odsłuch tu, a pod dołem jeszcze gratis, żeby zachować "rapowy" charakter blogaska, joł(?).



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz