Powracam do cyklu JJSSTT, tym razem tematem będzie zespół Shocking Blue. Grupa należy do tzw. one hit wonder, czyli gwiazd jednego przeboju. W przypadku Holendrów jest to utwór "Venus", który znalazł się nawet na pierwszym miejscu prestiżowej listy Billboarda na początku 1970 roku. Później było gorzej z tymi hitami, aż w końcu zespół się rozpadł w roku 1974, a wokalistka Mariska Veres wiedziona przez swój charakterystyczny głos nagrywała materiały solo. Zostawili po sobie jednak całkiem fajne piosenki, przy których "Venus" wydaje się być średnią produkcją. Cover jednej z nich, "Love Buzz", był pierwszym singlem i znalazł się na debiutanckiej płycie Nirvany. Muzyka to po prostu dobry, klasyczny rock, więc powinno się podobać. Ograniczyłem się do trzech moich ulubionych kawałków, wzbogaconych o "Venus" (ma generować ruch, żart), jednak zaświadczam, że dobrych utworów Shocking Blue jest jeszcze co najmniej kilka - polecam "The Very Best Of" albo inne tego typu, oficjalne lub nie, kompilacje.
1.
Tak jak pisałem wcześniej,
"Venus" wyniósł grupę na szczyty przebojów w Europie i USA. Jest się oficjalnie l*musem jeśli jej się nie zna, bo naprawdę ciężko tej piosenki nie kojarzyć, zwłaszcza że do teraz pojawia się w radio. Singiel doczekał się licznych
coverów,
profanacji, pojawiał się w wielu filmach, a nawet został sparodiowany przez Muppety.
2.
Kawałek
"Send Me a Postcard Darling" pochodzi z tego samego albumu grupy, co "Venus". Jest to chyba moja ulubiona ich piosenka, uroku dodają jej jeszcze brudne bębny i gitara - znak tamtych czasów, kiedy produkcja wyglądała dużo gorzej niż dziś. Co ciekawe, utwór znalazł się na winylowej wersji krążka, ale gdy pojawiło się w 1989 roku CD został wyrzucony - podobnie jak m.in.
"Never Marry a Railroad Man". Trochę siara.
3.
Czwarty album, który zwał się trzecim, Shocking Blue z 1971 roku otwierał
"Shocking You". Znalazł się również na singlu razem z
"Waterloo". Był to ogromny hit w Japonii, ale nie tylko.
4.
Na żadnym albumie nie znalazł się z kolei "Hot Sand". Umieszczony na singlowym wydaniu "Venus", zjada swoją sławniejszą siostrę z taką samą łatwością, jak Mateusz Kowalski trzaska przy niej tricki w "Easy Livin".
Tak oto kończy się jubileuszowy, 50 wpis na blogu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz