środa, 28 września 2011

Jeśli jesteś skejtem słuchaj tylko tego #10: Dwudziesty ósmy dzień wrześniowy

Wyjątkowy (dziesiąty!) rocznicowy odcinek JJSSTT - 14 lat minęło od prawdziwej osiedlowej akcji chłopaków z Molesty. "Skandal" Warszawiaków to jedna z najbardziej znanych płyt polskiego hip-hopu, a storytelling o bęckach uzdolnionych chuliganów powinien znać każdy szanujący się słuchacz rodzimego rapu. Marzeniem byłby teledysk, np. na 15 rocznicę. 

Nic więcej, to trzeba znać na pamięć, na wyrywki w środku nocy i już, kto nie pamięta to z policji, jesteś w błędzie jeśli myślisz inaczej, pała to pała (RACZEJ RACZEJ).

środa, 21 września 2011

Rasmentalism - Hotel Trzygwiazdkowy [2011]

Ta płyta musiała się tu znaleźć. Nie tylko dlatego, że została wydana przez jedną z bardziej gorących i najczęściej komentowanych grup ostatnich lat w polskim rapie, w dodatku legitymującą się bardzo dobrze przyjętym debiutem. Przed premierą autorzy roztaczali dodatkowo wokół płyty istny mistycyzm i aurę wyjątkowości, zapowiadając niesamowity materiał. Na początku czerwca wszystko się posypało. Niech to szlag!

Oczekiwałem tej płyty z pozycji niemal psychofana. "Dobra Muzyka Ładne Życie", pierwszy materiał duetu, to pozycja znana każdemu, kto chociaż w średnim zakresie ogarnia polską scenę (a solo Rasa "rAsgrzewka" dla tych bardziej wczutych) - ujmuje dobrymi tekstami nieco leniwego Rasa, podanymi na nietuzinkowych podkładach Mentosa. Jest słonecznie przy okazji wycieczki do "Tichuany", sentymentalnie w "Witaj W Domu", jest koncertowy storytelling w postaci "Linii Ognia" i popis producencki czyli "Mentbit". Jest po prostu dobra muzyka podana na 14 różnych sposobów. W międzyczasie było jeszcze collabo z W.E.N.Ą. "Duże Rzeczy", które, mimo że całkiem dobre, to okazało się małym zawodem. Teraz wiem, że był to zwiastun spadku formy pary ze wschodu Polski.

Co konkretnie zarzucić można temu materiałowi? Momentami zbyt duże kombinowanie Mentosa z podkładami, niebezpiecznie zahaczające o kakofonię niedbałe zbitki dźwięków, niezbyt pasujące zmiany tempa i nużące przeciąganie jednego sampla - najlepszym (najgorszym?) przykładem "Bawisz Siebie". Tanim chwytem była wstawka z księdzem Natankiem w "Nie Ma Boga W Lustrach" i nie ukrywam, że popsuło mi to ogólną ocenę dobrego skadinąd kawałka. Z kolei Ras nie brzmi już tak świeżo jak na "Dobrej Muzyce...", chociaż ciągle jest to jeden z lepszych MC's w Polsce. Mało jest wbijających się w pamięć linijek, jest po prostu poprawnie.
 
Nie mówmy już o problemach, załóżmy że ich nie ma i wypunktujmy plusy. "Hotel..." zaczyna się najlepiej jak może - intro "Wdech, Wydech" cieszy nie-leniwym Rasem, pianino Menta przyjemnie gra w tle, a przy refrenie pojawia się Eugen Scott, którego usłyszeć można jeszcze przy okazji "Kilkaset Kul Od Domu". Ten kawałek oraz dwie wersje "Delorean" opisywałem już wcześniej na blogu i jak najbardziej podtrzymuję to co wtedy napisałem. Fajną historię (ESKAPISTYCZNĄ, witam cię inteligent), choć prostą, Ras zbudował w "Nadgodzinach" razem z Jotem. Gościnnie występują dobry kumpel W.E.N.A. i nowy bożek polskiego rapu Małpa w "Jestem Sam", do którego beat wyszedł Mentosowi moim zdaniem gorzej od piosenki o takim samym tytule na "Dalekich Zbliżeniach". Tekściarsko najlepsze na tej płycie "Sny Made In Poland" spokojnie mogłyby zostać nieoficjalnym manifestem młodych-wykształconych, podobnie jak hymnem Polski B "Wpadaj Na Wschód", po którym dzieła zniszczenia dopełnia energiczne "Rady Młodego Majkela" z Reno. Nie sposób zapomnieć jeszcze o emocjonalnym "W Pełnym Słońcu Grudnia", który jak na złość trwa nieco ponad dwie minuty, a jest jednym z mocniejszych momentów na "Hotelu Trzygwiazdkowym". Cieszy również fakt, że mimo nielegalnego charakteru produkt jest w pełni profesjonalny - od wydania fizycznego płyty zaczynając, przez klip (choć z W.E.N.Ą. były lepsze) po promocję i trasę koncertową. Powoli zaciera się granica między legalnymi wydawnictwami, a nielegalami tłoczonymi własnym sumptem - jak muzycy sami przyznali w wywiadzie dla cgm.pl różnicą jest co najwyżej brak albumu na półkach w empiku. 

Trudno mi jednoznacznie ocenić tę płytę, bo z jednej strony jest to bardzo solidny materiał, podany w miłej formie, ale mimo wszystko oczekiwałem czegoś więcej. Beaty są dobre, ale momentami nudne i przekombinowane, teksty poprawne, ale jakby gdzieś już zasłyszane (i niech Ras nie robi ciągle "ooouuu", proszę). Z chęcią usłyszałbym ich osobno i nie mogę się doczekać producenckiej płyty Menta i solo Rasa na podkładach innych beatmakerów, np. Qćka, bo luźny track "Thomas Edison" zjada cały "Hotel Trzygwiazdkowy".

Niestety, jest to kolejna płyta w tym roku trafiająca do szuflady z napisem "lekki zawód". Podobnie jak Okoliczny Element i W.E.N.A. także Rasmentalism nie potrafił przebić debiutu. On był unikalny i wyjątkowy, stworzony do ciągłego odtwarzania, a nie po prostu dobry. No, taki akurat na trzy gwiazdki, jak hotel...

czwartek, 8 września 2011

Piłkarze złapani w sieć

 
Jeszcze nie tak dawno piłkarze jako ulubioną czynność wykonywaną w czasie wolnym wymieniali zabawę na PlayStation i komputerze. Dziś można ze sporym prawdopodobieństwem powiedzieć, że granie powoli odchodzi w cień, bo zawodnicy masowo przerzucają się na portale społecznościowe i miniblogi.

Nie ma w tym niczego dziwnego, bo własny profil na facebooku, naszej-klasie lub twitterze to oznaka naszych czasów. Wystarczy powiedzieć, że na najpopularniejszym na świecie facebooku konto ma 750 mln ludzi, z których połowa odwiedza serwis przynajmniej raz dziennie. Pierwsza rzecz po przebudzeniu to nie tylko przysłowiowa kawa, ale także sprawdzenie co u znajomych. Taką możliwość, i to w bardzo prosty sposób, daje właśnie Internet. Nie rzadko jednak piłkarze zapominają, że są osobami powszechnie znanymi i wystawionymi na ciągłą obserwację mediów, kibiców czy nawet trenera i nieumiejętne używanie przez nich sieci może prowadzić do zabawnych, ale i przykrych sytuacji.

Gwiazdy na wyciągnięcie ręki

Twitter, potentat na rynku mikroblogów, jest na zachodzie bardzo popularny, co przekłada się na liczbę jego użytkowników wśród piłkarzy. Internet pozwala zawodnikom porozumiewać się z fanami z pominięciem dziennikarzy czy rzeczników i skraca w ten sposób dystans. Publikowanie w sieci to coś w rodzaju „publicznych dokumentów osobistych” – personalizowane, własne zdanie i opinie widoczne dla każdego – mówi Michał Wanke, socjolog z Uniwersytetu Opolskiego i fan piłki nożnej. Piszą praktycznie wszyscy, zaczynając od zawodników ze średniaków ligi holenderskiej, na piłkarzach z górnej półki kończąc.

Wśród nich prawdziwym specjalistą jest Ryan Babel, napastnik
niemieckiego Hoffenheim. Nie dość, że Holender regularnie umieszcza wpisy na swym oficjalnym mikroblogu to ostatnio dodatkowo publikuje także filmy – na jednym z ostatnich możemy zaobserwować jak gubi się na zgrupowaniu swojego klubu w Austrii. Były piłkarz Liverpoolu w czasie swego pobytu na Wyspach „wsławił” się również stworzeniem karykatury Howarda Webba, czego skutkiem była kara pieniężna wymierzona zawodnikowi. Piłkarzy ciągle obowiązuje polityka klubu i federacji, a medium nie ma tu znaczenia – dodaje Wanke. Z kolei Wayne Rooney najpierw pokłócił się i wyzwał na pojedynek ubliżającego mu kibica, a miesiąc później poinformował za pomocą twittera o transplantacji włosów i umieścił stosowną fotografię. Zdjęcia często goszczą również na koncie Gerarda Pique, który właśnie w ten sposób pochwalił się swą nową dziewczyną piosenkarką Shakirą. Andres Iniesta po każdym spotkaniu Barcelony dzieli się wrażeniami na swym profilu facebookowym. Nie inaczej było po finale Ligi Mistrzów, kiedy wkleił zdjęcie z szatni trzymając okazały puchar. Twitter to także jedyne miejsce, gdzie swobodnie po baskijsku może mówić Xabi Alonso. Modzie uległ Wojtek Szczęsny, któremu zdarzyło się już oskarżenia sędziów o faworyzowanie Manchesteru United, wyśmiewanie się z Ashleya Cola i Radka Majdana oraz deklaracja o swym rzekomym homoseksualizmie. To ostatnie okazało się jednak żartem ze strony Jacka Wilshera, który włamał się na konto Polaka. Jestem wkurzony, że ludzie przekręcają moje słowa i wychodzę na idiotę – napisał Szczęsny w swym pierwszym wpisie, wyjaśniając tym samym powód założenia profilu. Większość zawodników jednak nie wyróżnia się specjalnie, pisząc głównie o treningach, wyjazdach i meczach, sporadycznie wspominając o tym, co aktualnie jedzą lub oglądają w telewizji. Jednym słowem – nudy.

Kłótnie, handel i miłośnicy spania

Piłkarze z polskiej ekstraklasy rzadziej korzystają z twittera, skupiając się na rodzimej naszej-klasie i facebooku, ale generalnie ich poczynania nie różnią się od kolegów po fachu z zachodnich klubów. Profile pełne są zdjęć z wakacji, z bliskimi i błahych informacji, z których dowiadujemy się m.in. że Sebastian Przyrowski i Jakub Grzegorzewski lubią spać, Cezary Kucharski „studiował życie”, a Andrzej Niedzielan deklaruje, że „gra w Wiśle to honor, nie obowiązek”, co brzmi nieco dziwnie w kontekście jego niedawnego transferu do Cracovii. Możemy również kupić od Seweryna Kiełpina modny gadżet i zapukać do drzwi lub zadzwonić do Damiana Nawrocika, który opublikował swój adres domowy wraz z numerem telefonu. Magii facebooka uległ także Czesław Michniewicz, który wrzucał wakacyjne raporty i zdjęcia ze zgrupowania Borussi Dortmund, a po zakończeniu pracy w Widzewie każdy mógł przeczytać jak do siebie zaprasza go Andrzej Płatek. Z facebooka możemy również łatwo dowiedzieć się o stanie związku sportowców, czego najświeższym przykładem casus Macieja Rybusa (znanego jeszcze swoją drogą z "ciekawych" zdjęć publikowanych na portalu fotka.pl). Stosunkowo rzadko zawodnicy pozwalają sobie na przekroczenie bariery dobrego smaku. Przykładem były piłkarz Zagłębia Lubin David Caiado, który wyśmiał fryzurę swojego trenera Marka Bajora albo kuriozalna sytuacja, w której menadżer Abdou Razack Traore w publicznej wiadomości doradzał swojemu podopiecznemu (rzucając przy tym konkretne liczby) wywarcie presji na zainteresowanej napastnikiem Legii. Święci nie są także Polacy - Grzegorz Kasprzik, podobnie jak Rooney, kilka lat temu wdał się w słowną potyczkę z ubliżającym mu kibicem Legii. Bramkarz Lecha nie przebierał specjalnie w słowach, wyzywając fana od „pedałów” i „gamoni”. Zawodnicy powinni dbać nie tylko o swój dobry wizerunek, ale także klubu – mówi jeden z graczy Podbeskidzia Bielsko-Biała – przestrzeganie pewnych zasad jest oznaką profesjonalizmu. Inna sprawa, że praktycznie każdy klub piłkarski ma dziś swoje profile na portalach społecznościowych i nie ma tu znaczenia miejsce, liga, czy wielkość klubu.

Piłkarz też człowiek

Przeważająca większość zawodników Internetu używa w sposób nie odbiegający specjalnie od anonimowych osób, publikując swoje przemyślenia, fotografie i dzieląc się ulubioną muzyką. Dodatkowym ich zadaniem ma być utrzymywanie kontaktu z fanami, bo w obecnych czasach gdy futbolem rządzi pieniądz, jest to ważny punkt w budowaniu mocnego teamu. Jedynie mały odsetek z nich puszcza czasami wodze fantazji lub daje się ponieść nerwom, ale czemu tu się dziwić – w końcu to normalni ludzie, a któż nie ma czegoś za uszami?

Artykuł pochodzi z tygodnika "Tylko Piłka", ale tu nieco edytowany ze względów aktualności. Jest to o tyle przyjemny temat, co ciężki do publikacji, bo niezwykle obszerny i gdybym tylko mógł napisałbym tego dwa razy więcej. Nie wykluczam więc dalszej części.