|
Fot. Krzysztof Dzierżawa/www/ts.podbeskidzie.pl |
Mało emocjonujące spotkanie zafundowali fanom piłkarze Podbeskidzia i GKS Bełchatów. Jedyną bramkę zdobył Sebastian Ziajka i dzięki temu Górale drugi raz z rzędu schodzili z boiska w glorii zwycięzców. Kto wie jednak, jak potoczyłby się ten mecz, gdyby nie kilka kontrowersyjnych decyzji sędziego.
Trudno w przypadku tego pojedynku nie odnosić się do spotkania z 2. kolejki rozgrywek T-Mobile Ekstraklasy. W sierpniu zawodnicy Bełchatowa rozbili gości aż 6-0, a znakomity występ zanotowali Jacek Popek, który ustrzelił hat-tricka, oraz Kamil Kosowski - poczwórny asystent. Mały rewanż piłkarze Podbeskidzie urządzili sobie w 1/16 Pucharu Polski, gdy bez problemu wygrali z GKS w stosunku 3-0, ale tamten mecz nijak miał się do dzisiejszego pojedynku. W piątkowy wieczór starli się bezpośredni rywale w walce o utrzymanie się w najwyższej lidze rozgrywkowej, więc każdy chciał zakończyć mecz z kompletem punktów.
|
Fot. Adam Michel/www.gksbelchatow.com |
Lepiej w tym spotkaniu wystartowali podopieczni Roberta Kasperczyka, ale uderzenia Ziajki i Lirana Cohena minęły bramkę strzeżoną przez Łukasza Sapelę. Niedługo później Tomasz Wróbel przytomnie odegrał piłkę do Marcina Żewłakowa, który bez zastanowienia uderzył w stronę bramki. Futbolówka
zatrzymała się na ręce Bartłomieja Koniecznego, ale mimo protestów gości sędzia Stefański nie zdecydował się przerwać gry. Po mocnym początku przez następne kilkadziesiąt minut z boiska wiało nudą. Przewagę miał Bełchatów, ale poza dłuższym utrzymywaniu się przy piłce nie wynikało z tego nic, aż do 25. minuty. Nie najlepiej w polu karnym zachował się Konieczny, ale z prezentu
nie skorzystał Szymon Sawala trafiając z ostrego kąta w słupek. Po tej okazji gości próżno było szukać emocji aż do samego końca pierwszej połowy, a kibice ożywili się tylko w momencie gdy po nieco przypadkowej akcji Podbeskidzia w polu karnym
powalony został Ziajka, ale i w tej sytuacji gwizdek sędziego się nie odezwał.
Na drugą część gry obie jedenastki wyszły w niemal nie zmienionych składach (kontuzjowanego Juraja Dancika zastąpił Ondrej Sourek), ale z zupełnie innym, bardziej ofensywnym, nastawieniem. W 54. minucie
popis dał dotychczas praktycznie bezrobotny Łukasz Sapela, który najpierw obronił mocne kopnięcie Ziajki, później dobitkę Sylwestra Patejuka z najbliższej odległości, a na sam koniec zgarnął jeszcze piłkę sprzed nosa Robertowi Demjanowi. Tyle szczęścia nie miał jednak w następnej akcji ofensywnej gospodarzy, kiedy na powtórkę z poprzedniej kolejki z Białegostoku pokusił się dobrze dysponowany Ziajka i mierzonym strzałem
trafił do siatki GKS-u. W międzyczasie podobnym uderzeniem
popisał się Kamil Kosowski, jednak futbolówkę w tej sytuacji sparował na rzut różny Richard Zajac. Szybko na wydarzenia na boisku zareagował trener Kamil Kiereś wpuszczając na plac gry Dawida Nowaka oraz Pawła Buzałę. Siła rażenia Bełchatowian został wzmocniona jednak tylko teoretycznie, bo jedyne realne zagrożenie ze strony tej pary to główka Nowaka wprost w ręce Zajaca. Podbeskidzie ograniczało się w tym momencie do sporadycznych ataków i próbowało dużo spokojniej niż w pierwszej połowie rozgrywać piłkę. Dobrą sytuację na podwyższenie wyniku stworzył sobie Mariusz Sacha, ale sfinalizował ją koszmarnym strzałem w aut.
|
Fot. Adam Michel/www.gksbelchatow.com |
W sen zimowy w dużo lepszych nastrojach zapadnie ekipa spod Szyndzielni. W dwóch pierwszych kolejkach rozgrywanych awansem z rundy wiosennej Podbeskidzie zdobyło komplet punktów i znacznie przybliżyło się do pozostania w gronie najlepszych zespołów z Polski. Z kolei GKS jeszcze nie wygrał w tym sezonie na wyjeździe i to wydaje się być największym problemem podopiecznych Kamila Kieresia. Strefa spadkowa niebezpiecznie blisko i w Bełchatowie powoli już zaczynają zapominać czasy, gdy klub walczył o najwyższe cele. Teraz zadaniem jest utrzymanie się i zatrzymanie w składzie Kamila Kosowskiego, który jest na dzień dzisiejszy największym zagrożeniem drużyny z województwa łódzkiego. Bez jego dokładnych dośrodkowań, mądrości i spokoju w grze, GKS miałby zdecydowanie mniej punktów niż ma teraz.
via
Tylko Piłka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz