Radosc pilkarzy z Bielska po kolejnym zwyciestwie w lidze. |
Samo spotkanie nie należało do wybitnych widowisk - ot, mecz na poziomie pierwszej ligi, dużo walki a mało piękna futbolu znanego z telewizyjnych transmisji, zresztą chyba mało która osoba z obecnych na stadionie przy ulicy Rychlińskiego nastawiała się na porywające widowisko. Gwoli ścisłości - ekipa gospodarzy mierzyła się z ostatnim w tabeli Dolcanem z podwarszawskich Ząbek. Mimo tego, że obie drużyny znajdowały się na przeciwległych biegunach tabeli, wielkiej różnicy w umiejętnościach na boisku nie zaobserwowałem. Początek pierwszej połowy zdecydowanie należał do Górali (dwie znakomite sytuacje - Patejuk i Koman), później zawody się wyrównały a po zmianie stron na krótki czas przewagę miał Dolcan, by po kilkunastu minutach znowu mecz ograniczał się do walki w środku boiska. Ani Podbeskidzie ani Dolcan nie zasługiwał w tym momencie na wygraną, jednak dwie bramki Bielszczan, najpierw Cieślińskiego z karnego i Malinowskiego po ładnej akcji, sprawiły, że 3 punkty zostały w Bielsku. Status quo został zachowany, TSP kolejny już tydzień spędzi na fotelu lidera I ligi, a Dolcan pozostaje czerwoną latarnią, z tylko jednym punktem na koncie.
Co stoi za znakomitą forma Podbeskidzia w tym sezonie? Czy faktycznie zespół ma szansę na wejście do ekstraklasy i wytrzyma na premiowanym awansem miejscu do końca rozgrywek? Zawsze trudno się odpowiada na tego typu pytania bo nijak nie da się tego sprawdzić, jednak można z dużym prawdopodobieństwem określić chociaż kilka czynników stojących za świetną formą podopiecznych Roberta Kasperczyka. Zacznijmy właśnie od trenera, postaci bez imponującego CV ale młodej i ambitnej. Wydawało się, że lepiej niż z Marcinem Broszem być nie może ale Kasperczyk pokazał, że jest to jak najbardziej realna wizja. W końcu udało się zbudować wyrównaną drużynę, z tradycyjnie silną defensywą ale także z solidną pomocą i kilkoma bramkostrzelnymi napastnikami, których po pozbyciu się Chrapka brakowało pod Szyndzielnią. Zespół jest poukładany, bez gwiazd ale z solidnymi graczami. Włodarze Podbeskidzia już raz przejechali się na zatrudnianiu wielkich "piłkarzy" - pamiętny sezon 2004.05, gdy team z takimi osobistościami jak Kompała, Sibik, Pater, Dubicki i Żurkiem trenerem zakończył walkę na 5 miejscu. Wielkie wydatki na gaże jakie w tamtym czasie były w Bielsku odbijały się czkawką przez kilka następnych lat. Przechodząc zgrabnie do włodarzy, nie należy zapomnieć, że odcięli się oni całkowicie od zarzutów korupcyjnych z dawnych lat a klub jest w pełni wypłacalny i poukładany należycie, co również wpływa na wyniki. Od nich głównie zależy kibicowska miłość - gdy są poniżej oczekiwań, stadiony świecą pustkami a w przypadku zwycięstw na obiekcie ciężko znaleźć wolne krzesełko. Chociaż każdy zdawał sobie sprawę, że obycie w drugoligowych bataliach i słabość rywali daje sporą szansę na awans, nie trąbiono na cztery strony świata o czekającym nas awansie i zawodnicy w spokoju mogli przygotowywać się do rundy jesiennej. Być może krzepiąco na wszystkich działa także fakt, że w niedalekiej przyszłości doczekamy się stadionu z prawdziwego zdarzenia dla Bielska.
Jak będzie to się jeszcze okaże, mnie osobiście marzy się awans Podbeskidzia i Sandecji, tak podpowiada góralskie serce ale rozum każe bacznie przyglądać się także ŁKSowi Łódź, Flocie Świnoujście i Piastowi Gliwice. Na razie jest dobrze i odpowiadając na zadane w tytule pytanie - idzie do ekstraklasy!
PS. Dobrze dzieje się także w innym bielskim zespole - BKS Stal Bielsko lideruje wraz ze Skałką Żabnica opolsko-śląskiej grupie III ligi i być może w czerwcu doczekamy się dwóch awansów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz