Pisałem końcem czerwca co nieco o Cieszynie przy okazji wpisu o deskorolkowym filmie "Kilka cm nad" i wspomniałem też o odbywającej się w tym mieście imprezie Freestyle City Festival, w trakcie której polską stolicą kultury i ekstremalnej rozrywki zostaje właśnie to przygraniczne miasto. Tegoroczna edycja FCF już za nami.
Nie będę opisywał całości imprezy, trwającej trzy dni - skupię się jedynie na sobotnim wieczorze, czyli pokazie FMX i koncercie The Pryzmats. Żeby jednak nikt nie poczuł się dotknięty i zapomniany, program FCF zakładał ponadto zawody taneczne i zdalnie sterowanych modeli samochodów,
rowerowy downhill (ulicami Cieszyna i z wjazdem w kamienicę!), ekstremalnie stromy zjazd na longboardach i streetludge oraz odbywający się dzień wcześniej w tym samym miejscu co FMX pokaz skoków na mountainboardach. Masę fajnych zdjęć z tych wydarzeń można znaleźć
tu.
Motocrossowe skoki na rynku to najbardziej widowiskowa część imprezy. Dziwnym nie jest, że w trakcie skoków rynek zapełnił się całkowicie ludźmi - wielu na miejsce przybyło zupełnie przypadkiem, nieświadome tego co się właśnie dzieje i wiedzione przez muzykę, entuzjazm kibiców i oczywiście warkot motocyklowych silników. Pokaz nie trwał długo, dosłownie kilkanaście minut, w trakcie których kilku zawodników wykonywało nierzadko naprawdę świetne ewolucje. Te najbardziej efektowne, czyli superman czy whip (mogę się mylić w nazwach, to zdecydowanie nie mój konik), sypały się niemal cały czas. Naprawdę fajne przeżycie, szkoda że rynek w Cieszynie jest dość mały, chętnie obejrzałbym takie coś np. we Wrocławiu, wtedy skoki mogłyby być bardzo długie. Dodatkowo pogoda nie należała w tym czasie do przyjaznych fotografowaniu i filmowaniu.
Po motocrossach przyszedł czas na gwóźdź sobotniego programu, czyli koncert żywieckiego
The Pryzmats. Ich EP-ka "Balon" to
moim zdaniem jeden z lepszych materiałów tego roku - zabawne, pełne follow-upów i sprytnych rymów teksty to trochę nostalgiczna podróż do "W Strefie Jarania i W Strefie Rymowania" i "Kasety Demonstracynej" Dinala, a muzyka w postaci żywych instrumentów potęguje tylko dobre wrażenie i wyróżnia The Pryzmats na polskiej scenie. W opisie "Balona" nazwałem ten zespół "żywieckim Hocus Pocus" i naprawdę nie jest to wielkie nadużycie, bo zachowując odpowiednią skalę można śmiało Białasa i spółkę tak właśnie nazwać.
Występy kapel (oprócz The Pryzmats tego wieczoru grał także Hoodoo Band & Ala Janosz, wcześniej Big Fat Mama, Stylowa Spółka Społem) odbywały się na dachu autobusu Red Bulla, zaparkowanego na ładnym Wzgórzu Zamkowym, nieopodal Olzy i mostu kierującego do Czeskiego Cieszyna. Pierwotnie cała zabawa miała kosztować 10 zł, ale zapewne z powodu niezbyt sprzyjającej koncertom na świeżym powietrzu pogodzie zrezygnowano z jakichkolwiek opłat, zachęcając równocześnie do przeznaczania tej kasy na cele charytatywne. The Pryzmats pod scenę przyciągnął całkiem sporą liczbę ludzi, a oprócz kawałków z płytki zagrał kilka mniej znanych utworów, np.
"Z buta". Zabawa była przednia, bo i raperzy stanęli na wysokości zadania, non stop nawiązując kontakt z publicznością. Białas freestylował, a Batman rozśmieszał ludzi. Wszystko wyglądało bardzo profesjonalnie z ich strony, aż żal że ten zespół nie jest znany szerszemu gronu słuchaczy. A może to i dobrze...
Następna możliwość posłuchania The Pryzmats będzie 2 września w katowickiej
Katofonii. Z kolei 24 września na imprezie
"Hip-Hop Na Żywca", gdzie obok nich zagra Pezet & Małolat, Chada, Pih i Mes, IT'S SO GIMNAZJUM.