sobota, 27 sierpnia 2011

Jeśli jesteś skejtem słuchaj tylko tego #9: TupajNogo z Mentosem, czyli disco i funk w najlepszym wydaniu


Z disco jest podobnie jak z muzyką etniczną - wielu reaguje na nią alergicznie i ma niczym nieusprawiedliwioną niechęć do niej, jest kojarzona z tandetą, odpustem i beznadzieją. Media również niespecjalnie pomagają w zmianie sposobu myślenia o tym gatunku, nazywając nim byle g*wno do tańczenia, a kojarzone wyjątkowo buracko i pejoratywnie DISCO polo przelewa ostatecznie czarę goryczy. Wielu muzyków próbuje zmienić wizerunek tej muzyki i jedną z takich osób jest członek składów Rasmentalism (+Ras) i Gram-O-Phonics (+DJ DBT i Urb) producent MentXXL. Z funkiem jest dużo lepiej, bo mimo wszystko ta muzyka (a przynajmniej nazwa) nie jest tak znana między Odrą a Bugiem i nie nękana żyje nieźle dzięki np. takim ludziom jak Chojny. To naprawdę wybitna kopalnia świetnej muzyki, już nie mówiąc o tym ilu teraźniejszych artystów czerpie z niej garściami, samplując, remixując, czy robiąc z nią cokolwiek innego.

Ment opublikował niedawno mix (jest ich więcej i na każdą okazję), który z powodzeniem można puścić nawet na drętwej s*udenckiej (NIENAWIDZĘ) imprezie bez obawy o frekwencję na parkiecie. Dodatkowo na f*cebooku regularnie dzieli się swymi dyskotekowymi-perełkami - wszystko na dole, smacznego (zwłaszcza, że szperałem tylko do końca czerwca).

1. 



Jeśli ktoś zapytałby mnie jak w jednym zdaniu określić ten mix, to odpowiedziałbym że jest to 20 minut podróży w czasie do radosnych dyskotekowych czasów, kiedy tupało się nóżką w takt najlepszej muzyki. Bez obawy o swoje zdrowie psychiczne i fizyczne. Czasy się jednak zmieniły i żeby w spokoju pobawić się przy dobrej muzyce trzeba się sporo napocić, bo często wieczorki szumnie zwane "latami 70 i 80-tymi" albo po prostu "czarnymi" zakrawają na profanację. Ratunkiem może być np. Grandmarket Seventies, czyli najlepsza impreza w tej strefie klimatycznej lub inne sprawdzone balety od pewnych DJ-ów.

Na mixie takie tupajnogi jak Talkback - Can't Let You Go czy Eva Gina - Without You (e-vagina, internetowy żart).

2.




  Ment XXL - Strong by mentxxl

"Strong" Mentosa to nic innego jak zremixowane "Stronger Than Before" Chaki Khan. Zaczyna się idealnie, później jest trochę gorzej z powodu zbyt dużego kombinowania. Mam na dzwonku w telefonie od dłuższego czasu i zmieniać nie mam zamiaru!

3.




Spargo to pochodząca z Holandii grupa popowa. Ciężko znaleźć informacje po polsku lub nawet po angielsku o niej, więc ograniczę się tylko do poinformowania, że bardzo warto ściągnąć składankę "Best of...", a wokalista to niezły sceniczny wariat, czego przykładem powyższe "Just For You".

4.




O ile wpisywanie ksywki Ago w google nie daje żadnych porządnych informacji, to już rozszyfrowanie kto kryje się pod tą ksywką daje pewne efekty - Agostino Presta to włoski muzyk działający od wczesnych lat 80-tych. Wyróżnia się nie tylko muzyką, ale także bujną grzywą, której zapewne nie powstydziłby się żaden rockman ani nawet koń. Włoska wikipedia przyporządkowała Ago do nurtu italodisco i chyba w takich kategoriach należy rozpatrywać jego twórczość, ale "Stop your life" jakby odrywa się nieco od tej muzyki.

5.

 

Khemistry, czyli dwie panie i pan ze stolicy Stanów Zjednoczonych to kolejna mało znana, ale wyjątkowo bujająca propozycja - "Who's fooling who". Murowany hit.

6.
 


Na sam koniec nie tyle "tupajnoga" co "przytulaniec", ale chodzi bardziej o wyłapanie podobieństwa "Genie""My Comet" Onry - doskonałej pozycji dla wszystkich, którym spodobał się ten odcinek JJSSTT.

PS. Czekam teraz na zapowiedziany pierwszy klip do nowego Rasmentalismu i na bank pojawi się okolicznościowa notka o płycie, więc stay tuned, bo nie będzie takiego słodzenia Mentowi jak teraz!  

środa, 17 sierpnia 2011

Freestyle City Festival - skoki FMX i koncert The Pryzmats

Pisałem końcem czerwca co nieco o Cieszynie przy okazji wpisu o deskorolkowym filmie "Kilka cm nad" i wspomniałem też o odbywającej się w tym mieście imprezie Freestyle City Festival, w trakcie której polską stolicą kultury i ekstremalnej rozrywki zostaje właśnie to przygraniczne miasto. Tegoroczna edycja FCF już za nami.

Nie będę opisywał całości imprezy, trwającej trzy dni - skupię się jedynie na sobotnim wieczorze, czyli pokazie FMX i koncercie The Pryzmats. Żeby jednak nikt nie poczuł się dotknięty i zapomniany, program FCF zakładał ponadto zawody taneczne i zdalnie sterowanych modeli samochodów, rowerowy downhill (ulicami Cieszyna i z wjazdem w kamienicę!), ekstremalnie stromy zjazd na longboardach i streetludge oraz odbywający się dzień wcześniej w tym samym miejscu co FMX pokaz skoków na mountainboardach. Masę fajnych zdjęć z tych wydarzeń można znaleźć tu.

Motocrossowe skoki na rynku to najbardziej widowiskowa część imprezy. Dziwnym nie jest, że w trakcie skoków rynek zapełnił się całkowicie ludźmi - wielu na miejsce przybyło zupełnie przypadkiem, nieświadome tego co się właśnie dzieje i wiedzione przez muzykę, entuzjazm kibiców i oczywiście warkot motocyklowych silników. Pokaz nie trwał długo, dosłownie kilkanaście minut, w trakcie których kilku zawodników wykonywało nierzadko naprawdę świetne ewolucje. Te najbardziej efektowne, czyli superman czy whip (mogę się mylić w nazwach, to zdecydowanie nie mój konik), sypały się niemal cały czas. Naprawdę fajne przeżycie, szkoda że rynek w Cieszynie jest dość mały, chętnie obejrzałbym takie coś np. we Wrocławiu, wtedy skoki mogłyby być bardzo długie. Dodatkowo pogoda nie należała w tym czasie do przyjaznych fotografowaniu i filmowaniu.

 

Po motocrossach przyszedł czas na gwóźdź sobotniego programu, czyli koncert żywieckiego The Pryzmats. Ich EP-ka "Balon" to moim zdaniem jeden z lepszych materiałów tego roku - zabawne, pełne follow-upów i sprytnych rymów teksty to trochę nostalgiczna podróż do "W Strefie Jarania i W Strefie Rymowania" i "Kasety Demonstracynej" Dinala, a muzyka w postaci żywych instrumentów potęguje tylko dobre wrażenie i wyróżnia The Pryzmats na polskiej scenie. W opisie "Balona" nazwałem ten zespół "żywieckim Hocus Pocus" i naprawdę nie jest to wielkie nadużycie, bo zachowując odpowiednią skalę można śmiało Białasa i spółkę tak właśnie nazwać.

Występy kapel (oprócz The Pryzmats tego wieczoru grał także Hoodoo Band & Ala Janosz, wcześniej Big Fat Mama, Stylowa Spółka Społem) odbywały się na dachu autobusu Red Bulla, zaparkowanego na ładnym Wzgórzu Zamkowym, nieopodal Olzy i mostu kierującego do Czeskiego Cieszyna. Pierwotnie cała zabawa miała kosztować 10 zł, ale zapewne z powodu niezbyt sprzyjającej koncertom na świeżym powietrzu pogodzie zrezygnowano z jakichkolwiek opłat, zachęcając równocześnie do przeznaczania tej kasy na cele charytatywne. The Pryzmats pod scenę przyciągnął całkiem sporą liczbę ludzi, a oprócz kawałków z płytki zagrał kilka mniej znanych utworów, np. "Z buta". Zabawa była przednia, bo i raperzy stanęli na wysokości zadania, non stop nawiązując kontakt z publicznością. Białas freestylował, a Batman rozśmieszał ludzi. Wszystko wyglądało bardzo profesjonalnie z ich strony, aż żal że ten zespół nie jest znany szerszemu gronu słuchaczy. A może to i dobrze...  

Następna możliwość posłuchania The Pryzmats będzie 2 września w katowickiej Katofonii. Z kolei 24 września na imprezie "Hip-Hop Na Żywca", gdzie obok nich zagra Pezet & Małolat, Chada, Pih i Mes, IT'S SO GIMNAZJUM. 

 

środa, 10 sierpnia 2011

Future Folk aka powrót Staszka Karpiela-Bułecki


Pod koniec maja Gooral na swojej stronie internetowej poinformował o tym, że Staszek Karpiel nie jest już w stałej ekipie koncertowej zespołu. Nie oznaczało to wcale rezygnacji Staszka ze śpiewania - Zakopiańczyk wraca teraz na muzyczne salony z pierwszym singlem zespołu Future Folk pt. "Janko".

Utwór łudząco podobny jest do tego, co mogliśmy usłyszeć na "Ethno Elektro" Goorala - charakterystyczny głos wokalisty, ludowe (bądź na wzór ludowy) teksty i elektryczne podkłady wzbogacone o skrzypce. To wszystko doskonale sprzedało się przy przebojach z "Ethno Elektro", ale czy uda się powtórzyć Staszkowi bez pomocy Mateusza Górnego, mózgu Goorala?

Mimo, że wydaje się że Karpiel nie posiada takiej charyzmy jak jego były kolega z zespołu i nie pojawia się z takim muzycznym przytupem jakim była "Karczmareczka", to jego szanse na sukces wyglądają na całkiem spore. Wszystko przez karierę w mediach, jaką powoli zaczyna robić jeden z najlepszych polskich freeskierów. Zaczęło się startem w polskiej (beznadziejnej swoją drogą) edycji Wipeout, później były występy w takich programach jak m.in Dzień Dobry TVN. Plotkarska prasa kobieca umieściła Karpiela na pierwszym miejscu rankingu najseksowniejszych górali, a pudelek rozpisuje się o jego przyszłym (?) występie w Tańcu z Gwiazdami. Media uległy urokowi Zakopiańczyka i w tym upatrywałbym jego rychłą karierę, nie tylko muzyczną.

Wracając jeszcze do clou wpisu, czyli do samej piosenki "Janko", nagranej w współpracy z Szymonem Chyc-Magdzinem (skrzypce + wokal) i producentem Mattem Kowalsky - dobrze wydana muzycznie, z fajnym refrenem i dubstepowymi wstawkami ma sporą szansę na stanie się "Karczmareczką" numer 2 i zabawiać młodzież od Podhala po Hel. A już na pewno będzie hitem wszystkich beforów, afterów wszelkiej maści zawodów w nadchodzącej zimie. Ja również nie mam zamiaru rozstawiać się z nią przez najbliższy czas, bo propsuję wszystko co skoczne i elektryczno-góralskie. Czekamy na teledysk, który ukazać ma się być może jeszcze w sierpniu, wio!