Fot. K. Dzierżawa/ts.podbeskidzie.pl |
ŁKS wygrywa w Bielsku z Podbeskidziem po ładnej bramce
Wojciecha Łobodzińskiego i pierwszy raz od 28. października zgarnia pełną pulę.
Nie był to jednak porywający pojedynek, bo piłkarze dostosowali dziś grę do
tragicznej pogody i murawy na stadionie przy Rychlińskiego.
Opis całego meczu można tak naprawdę sprowadzić do kilku
zdań. Winę za mało akcji ofensywnych, dużo błędów i niecelnych zadań zwalić
można w pełni na znajdującą się w fatalnym stanie z powodu opadów deszczu
murawę.
Trochę lepiej w piłkę wodną grał dziś ŁKS - w pierwszej
połowie dwukrotnie groźnie strzelał Grzegorz Bonin, ale najpierw strzał
efektownie obronił Richard Zajac, a później piłka minęła bramkę. Ze strony
gospodarzy warto jedynie odnotować strzał Sebastiana Patejuka w 41. minucie z rzutu
wolnego, który minął o metr bramkę ŁKS. Trzy minuty później jedną z nielicznych
składnych akcji w tej części przeprowadzili łodzianie - Marek Saganowski po
długim zagraniu Adama Gieragi wypuścił na wolne pole Wojciecha Łobodzińskiego,
a ten po kilku krokach strzelił nie do obrony w górny róg bramki Podbeskidzia.
Jeszcze gorzej było w drugiej odsłonie. Mocniej zaczął ŁKS,
ale strzał Łobodzińskiego z ostrego kąta na raty wybronił Zajac. Chwilę później
dobrą okazję, i chyba najlepszą w całym spotkaniu, stworzyli sobie gospodarze. Sebastian Ziajka przegrał jednak pojedynek 1 na 1 z Pavle Velimiroviciem, co
gorsza lądując po tym jeszcze w ogromnej kałuży. Do końca meczu oglądaliśmy już
tylko serię głównie niegroźnych dośrodkowań i pojedynków w środku pola, poprzeplatanych
małą ilością ładnych akcji. Piłka co chwilę albo zatrzymywała się w kałużach
albo nabierała niespodziewanego poślizgu w najmniej oczekiwanym momencie.
Trudno więc winić w tej sytuacji piłkarzy, ale warto zauważyć że to łodzianie
lepiej dostosowali się do warunków na boisku - dużo częściej niż Podbeskidzie
używali oni strefy boiska od strony trybuny odkrytej gdzie wody było mniej i to właśnie po akcji z
tamtej strony padła jedyna bramka dzisiejszego pojedynku.
ŁKS zdobył dziś bardzo ważne trzy punkty. Nie tylko w
kontekście walki o utrzymanie, ale także z powodu morale, które z pewnością
wzrosną w zespole. Doświadczenia i dobrych piłkarzy duet Pyrdoł-Świerczewski ma
pod dostatkiem, ale czasami brakowało zawodnikom z Łodzi po prostu szczęścia
vide mecz z Zagłębiem. W przypadku tego meczu wydaje się, że największym
szczęściem było mokre boisko, na którym kompletnie nie radziło sobie
Podbeskidzie i wystarczyła jedna akcji, aby przywieźć z Bielska komplet punktów.
via Tylko Piłka
via Tylko Piłka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz